Kinclaven Castle

  • Status: Ruiny - ** - dostęp o każdej rozsądnej porze
  • Typ: Zamek z dziedzińcem zamkniętym (Stone castle of enclosure)
  • Data: od XIII wieku
  • Położenie: około 8 kilometrów (5 mil) na południe od Blairgowrie. Perth & Angus
  • Numer według map "Ordance Survey": NO 158377

Perth and Kinross PH2, Wielka Brytania

 

 

 

Kinclaven zbudowany został około lat 1230 – 1240 przez króla Alexandra II (ur. 1198 – zm. 1249), na miejscu wcześniejszej twierdzy, która wedle podań, w XI wieku była wizytowana przez króla Malcolma III Canmore (ok. 1031 – 1093). Zamek położony jest na planie kwadratu o wymiarach około 13 metrów kwadratowych. Jego mury oryginalnie posiadały około 2.5 metrów szerokości. Obecnie sięgają one także od 4.5 do 7,5 metrów wysokości. Główna brama zamku o szerokości 2.9 metrów położona jest w murze zachodnim (przesunięta znacznie w stronę muru południowego). Oryginalnie, jej główną ochronę stanowiła solidna brona. Wejście do drugiej, mniejszej bramy położonej od południowej strony bronione było z przylegającej do niej narożnej wieży południowo – wschodniej. Podobne, ulokowane na planie kwadratu, budowle znajdowały się na każdym z rogów twierdzy. Dostęp do nich możliwy był z poziomu dziedzińca przez wejścia o szerokości od około 0.6 do 0.9 metra. Te z kolei chronione były przez odpowiednio wzmocnione drzwi.
W centrum południowej ściany zachowała się ponadto szeroka na około 0.7 metra poterna (tylna brama), osadzona w grubości muru. Posiada ona blisko 5 metrów długości i około 2.5 metrów wysokości. Jej sklepienie zbudowane jest natomiast z płaskich kamieni. Naprzeciw jej zewnętrznego wejścia zachowało się także niewielkie okienko pozwalające na obserwację całego dziedzińca.
W centrum ściany zachodniej (w odległości około 4 metrów od bramy) główny mur został pogrubiony na łącznej długości 7.3 metrów o około 1.8 metra. Wydaje się, że ta dobudówka miała wspomagać położone tutaj i prowadzące na szczyt obronnego muru – proste schody. Możliwe, że właśnie w tym miejscu znajdowało się też urządzenie zawiadujące pracą brony.
Od zewnętrznej strony muru zachodniego (w jego południowej części) zachowały się także pozostałości fundamentów kolejnej dobudówki. Trudno jednak jest dzisiaj ustalić jej faktyczne przeznaczenie. Rozsądną wydaje się jednak teoria, że była to wieża broniąca pobliskiej bramy głównej.
Wewnątrz zamku natomiast nie zachowały się żadne ślady dawnych budynków. Jednak uskok terenu wzdłuż wschodniego muru (na długości około 1.5 – 1.8 metra), może wskazywać na istnienie w tym miejscu jednej z tych budowli. Wydaje się, że były one prostej, raczej drewnianej konstrukcji i z pewnością nie wychodziły poza wysokość kurtynowych murów.
Zamek Kinclaven charakteryzował się ponadto doskonałą lokalizacją. Od dwóch stron: wschodniej i północnej broniły go strome brzegi rzeki Tay. Kolejne dwie strony otoczone były natomiast głębokimi rowami. Możliwe, że od strony północnej ponad fosą przeprowadzony był także zwodzony most.

 

 

 

 

Historia Kinclaven Castle

 

Kinclaven został wybudowany przez króla Alexandra II.  Pełnił też rolę rezydencji jego syna Alexandra III (1241 – 1286). Zamek został wymieniony ponadto w dokumencie „Exchequer Rolls of Scotland” z roku 1264 (The National Archives of Scotland, dział: E38 – 44). Zachowane rachunki dotyczą zakupu wina oraz zapłaty za naprawę łodzi.
W czerwcu roku 1296, podczas I-ej Wojny o Szkocką Niepodległość (1296 – 1328) Kinclaven wizytował przez jeden dzień król Anglii – Edward I (1239 – 1307). W następnym roku oddział pod dowództwem Williama Wallace’a (ok. 1270 – 1305) zdobył zamek i wymordował całą jego angielską załogę. Wedle przekazów szkockiego kronikarza Ślepego Harrego (Blind Harry of Minstrel, ok. 1440 – 1492) oddział Wallace pozostał w warowni przez 7 dni doprowadzając ją w końcu do całkowitej ruiny. Niedługo po tym wydarzeniu Kinclaven został jednak odbudowany przez Anglików. W roku 1335 zamek został też wspomniany w angielskich kronikach jako własność króla Anglii – Edwarda III (1312 – 1377). Następnego roku został on jednak ponownie zdobyty i zniszczony przez odziały szkockie. Częściowo odbudowany pozostał w użyciu, aż do roku 1455. Po tym czasie jeszcze kilkakrotnie szkocki dwór królewski przekazywał pewne sumy na jego naprawę.
Spora część zamkowych murów zawaliła się w XVIII wieku. Do dnia dzisiejszego zachowały się tylko nieliczne fragmenty tej pięknie położonej twierdzy.

 

 

Dostęp do zamku możliwy jest o każdej rozsądnej porze. Z uwagi na bardzo zły stan murów zalecana jest jednak wzmożona ostrożność podczas jego zwiedzania.

 

19 komentarzy:
  1. pablito
    pablito says:

    A byłem przedwczoraj na Krakowskim i widziałem namiot „solidarnych 2010” pod Ministerstwem Kultury… ich sprawy idą do przodu, bo z listy porządanych dymisji mieli już oficjalnie wykreślonych Klicha i Millera 🙂

    Odpowiedz
  2. Nopasaran
    Nopasaran says:

    Spróbować zawsze można. Musimy się tylko ugadać, co do formatu i kluczowych punktów, by jakoś to się zazębiało 🙂
    P.S. chyba byłeś dziś na Krakowskim Przedmieściu, że tak się nabuzowałeś na naszego żoliborskiego bohatera. Nie dość Ci, że siły ciemności chcą zamach, jak na jego Wielkiego Brata przeprowadzić? Samochód mu z wiatrówki ostrzelali, a Ty sobie kpisz tu w żywe oczy 😀

    Odpowiedz
  3. pablito
    pablito says:

    Pomysł zabójczy! Można popróbować. Pisz elaboracik o królu Robercie, ja napiszę o Władysławie potem się wymienimy i każdy coś z tego sklei 🙂 Ciekawe jak różne będą nasze wnioski. Szyld kampanii też dobry, bo „Robert Bruce szkockim Kaczyńskim” raczej by nie przeszedł, nawet pomimo wkładu propagandowego poczytnego Marka Rymkiewicza 🙂

    Odpowiedz
  4. Nopasaran
    Nopasaran says:

    Ha, w sumie bardzo fajny pomysł. Napisać studium porównawcze losów dwóch europejskich monarchów, którzy zdawałoby się, nie mogą mieć ze sobą żadnych cech wspólnych. A tu widać, że takie by się łatwo znalazły, zarówno w etapie dochodzenia przez nich do władzy, jak i jej cementowania… Dobra, robimy kampanię pod szyldem: „Robert Bruce szkockim Łokietkiem!” 😀

    Odpowiedz
  5. pablito
    pablito says:

    Podobieństw jest wiele, Łokietka także podejrzewano o zainspirowanie zabójcy Wacława III w tamtym czasie faktycznego króla Polski i Czech ( nawet rok zabójstwa był zbliżony ).

    Odpowiedz
  6. Nopasaran
    Nopasaran says:

    Prawdę mówiąc, to poza faktem, że w obydwu przypadkach nominalni obrońcy państwa przeszli na stronę wroga, to niewiele jest punktów wspólnych. Wydaje mi się, że w kwestii Szkocji ten problem jest o wiele bardziej złożony, niż w przypadku „potopu”. Nadania ziem i tytułów były oczywiście i tutaj bardzo ważną przyczyną, lecz z pewnością nie dominującą. Trzeba przecież pamiętać, że przez tych dwadzieścia lat Bruce zmagał się nie tylko z Anglikami czy przekupionymi przez nich Szkotami, ale też dla przykładu z potęgą rodu MacDougall’ów, którym zdecydowanie bardziej było po drodze z Norwegami, niż Szkotami czy tym bardziej Anglikami (choć oczywiście najlepiej by się czuli jako udzielni władcy Argyll i Wysp). W tym więc przypadku polityka Edwarda I nie odgrywała, aż takiego znaczenia. Podobnie rzecz miała się na północy i północnym – zachodzie, gdzie lokalne klany miały lepsze pomysły na egzystencję, niż pod berłem „jakiegoś” Bruce’a. Tutaj zahaczamy więc o kolejny problem, czyli kwestię statusu Bruce’ów. Bo kim oni tak naprawdę, przynajmniej na przełomie XIII i XIV wieku w Szkocji byli? Jednym z wielu możnych rodów, w dodatku w kolejce za „większymi” do tronu. Przecież sam Wallace walczył w imieniu króla Balliola, a nie jak chciałby to Gibson w „Walecznym sercu” Roberta Bruce’a. Następnie mamy też konflikt Bruce’a z mającymi bez wątpienia największe szanse do objęcia szkockiego tronu po detronizacji Balliola – Comynami. Zabójstwo Johna „Czerwonego” Comyna z ręki samego Bruce’a było nawet lepszym pretekstem do walki dla Comyn’ów i ich licznych sojuszników (w tym oczywiście i MacDougallów), niż nadania ziem i tytułów z ręki Edwarda I. Podobnie było z przyczyną wybuchu drugiej Wojny o Szkocką Niepodległość. Edward Balliol wciąż miał chyba większe prawo do korony, niż syn Bruce’a – David. Nie wolno przecież zapominać, że Robert faktycznie wymusił swoją koronację mając już tylko przed sobą pewną ekskomunikę (oczywiście za zabójstwo głównego pretendenta do tronu i to w dodatku w kościele). Ta została ostatecznie zdjęta przez Jana XXII dopiero w roku 1328. Inna sprawa, że pomysł młodszego Balliola, by o swoje prawa dopominać się wymachując mieczami Anglików raczej nie mógł mu przynieść zbytniej popularności w zrujnowanym przez dwadzieścia lat walki kraju… Tu masz jednak Pawle zupełną rację, że historię Bruce’a przerzucając na rodzimy grunt najlepiej da się porównać do dziejów Łokietka. Nawet legendy o pająkach u obydwu władców tak pięknie tutaj pasuje 🙂

    Odpowiedz
  7. pablito
    pablito says:

    Przy okazji „potopu” prawie cała szlachta w naszym kraju uznała, że warto wymienić polską linię Wazów na lepszy szwedzki model, ale pomimo obietnic zwycięskiego Karola Gustawa wykształcona na wojnie 30 letniej natura grabieżcza szwedzkich żołdaków pozbawiła złudzeń naszych sarmatów, którzy chcąc nie chcąc mogli bronić swoich majątków i kościołów tylko ramię w ramię z Janem Kazimierzem. Proces doświadczania dobrodziejstw szwedzkich i powracania pod berło Jana Kaziemierza trwał co najwyżej 8-9 miesięcy ( jednym z ostatnich był Sobieski ), a Robert Bruce od momentu koronacji do traktatu z Anglią czyli przez 22 lata wojował nie tylko z synami Albionu, ale też z baronami i watażkami szkockimi. Przez wieloletnie rozdawnictwo włości i tytułów Edward I związał wielu Szkotów z Anglią i tym sposobem narobił „narodowemu królowi” niezłego bigosu. Nie dość, że jego „zjadanie” zajęło dwie dekady to po śmierci Bruce’a, znowu zapanował totalny zamęt, który pochłonął szybko owoce jego sukcesów i przyniósł dalsze 40 lat walk. Takiej rozpierduchy nie było u nas nawet za czasów piastowskiego Jarka ( K. ) – czyli Łokietka 🙂

    Odpowiedz
  8. Nopasaran
    Nopasaran says:

    A już w szczególności umiejętność zmiany stron do perfekcji opanowali szkoccy lordowie z pogranicza. Jeszcze w XVII wieku była ona dla nich bezwzględnym wyznacznikiem przetrwania. Z drugiej strony, jeśli taka twierdza jak Caerlaverock pada po dwóch dniach oblężenia, to pozostałym musi to dać wiele do myślenia. Obrona gródka stożkowatego, albo w najlepszym przypadku wieży rycerskiej przed kilkutysięczną armią pod osobistym dowództwem Edwarda I może byłaby efektownym wyczynem, ale w zakresie psychiatrii, a nie sztuki wojennej. Jeśli więc Szkotów do walki partyzanckiej nie przymuszały wyjątkowe okoliczności, jak choćby w przypadkach „Czarnego” Douglasa czy de Moraya, to raczej bez większych rozterek moralnych podpisywali oni „Szmatławy Rejestr”. W przeciwnym wypadku mogli się śmiało przygotowywać do „obrony Częstochowy”. Tak przy okazji „Potopu” i postawy naszych rodzimych wojów widać, że transfery między armiami nie były specyfiką tylko czasów feudalnych. 🙂

    Odpowiedz
  9. pablito
    pablito says:

    Najgorzej, że oni sami nie potrafili stać po tzw. swojej stronie, bo o ich jedności podczas obu wojen o niepodległość nie ma co mówić, zresztą to specyfika czasów feudalnych.

    Odpowiedz
  10. Nopasaran
    Nopasaran says:

    Faktycznie to Edwardowi zrobiono wielką krzywdę przedstawiając go w „Walecznym sercu” jedynie jako bezdusznego tyrana. Mocno przesadzony scenariusz i absolutnie genialna gra Patricka MacGoohana wystarczyły jednak, by w powszechnej świadomości zapisał się on jako skończony łajdak. Także z perspektywy mieszkańców Szkocji może i rzeczywiście zasługiwał na swój przydomek „Młot na Szkotów”, ale w szerszym i bardziej obiektywnym ujęciu ten człowiek wyprzedzał jednak o całe stulecie swoją epokę. Osobiście uważam, że to totalnie fascynująca postać… co jednak nie zmienia faktu, że moja sympatia wciąż pozostaje po stronie Szkotów 😀

    Odpowiedz
  11. pablito
    pablito says:

    Edward to niesamowity kozak, jak ostatnio poczytałem o jego wyczynach krucjatowych to aż dziw bierze, że ktoś o tym filmu nie zrobił 🙂 wygrać starcie sam na sam z uzbrojonym w trujący sztylet assasynem, no, no Hollywood czeka

    Odpowiedz
  12. Nopasaran
    Nopasaran says:

    Tak, generalnie ten poemat miał na celu głoszenie chwały angielskiego oręża. Stąd i te barwne opisy oraz bohaterskie czyny poddanych „Długonogiego”. A Caerlaverock jest tutaj jedynie sceną tego teatrzyku. W każdym razie fajnie, że coś takiego się zachowało.

    Odpowiedz
  13. pablito
    pablito says:

    Dokładnie, to był ten szczegół odróżniający. Początek opisu tego braciszka to takie mini „banderia prutenorum” 🙂

    Odpowiedz
  14. Nopasaran
    Nopasaran says:

    nie ma sprawy. W Kildrummy zostały mi tylko zdjęcia do wybrania, więc pewnie za tydzień ten dodam. A następnie „trójkąt na wodzie”… kronikarz Edwarda I – określił go też jako „tarczę” 😉

    Odpowiedz
  15. pablito
    pablito says:

    A to pięknie walczysz… bo przeczytam z chęcią o tym przejęciu rodziny Bruce’a i obejrzę „trójkąt na wodzie”

    Odpowiedz
  16. Nopasaran
    Nopasaran says:

    A szkoda… bo nawet pozostając w ruinie od połowy XV wieku wciąż robi niezłe wrażenie. To zdjęcia z pierwszej wizyty w Kinclaven, gdzie jeszcze tego nie odnalazłem… a po prawdzie to już mi się nie chce tego wszystkiego zmieniać. W pierwszej kolejności myślę jednak trochę pozmieniać fotki w Campbell „Moonwalk” Castle, hehe. Teraz jednak walczę z Kildrummy i Caerlaverock (oczywiście). Może na urlopie uda mi się coś w tym temacie wymyślić. 😉

    Odpowiedz
  17. pablito
    pablito says:

    Kolejna ofiara szkockiej niepodległości 🙂 P.S. Patrzę, że w galerii nie ma zdjęcia tego detalu co to go szukaliśmy

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *